W stronę indywidualnej równowagi....

Dzięki praktyce Mindfulness, uspokoisz ogólne napięcie, pobudzenie psycho-fizyczne. Dzięki uspokojeniu umysłu, emocji, ciała, zbliżysz się do tzw. "optymalnego poziomu pobudzenia" organizmu, systemu nerwowego. Każdy z nas, ze względu na wrodzony temperament, mam inne zapotrzebowanie na doznania, stymulację, inny system nerwowy, który warto tak regulować, aby osiągnąć własne optimum. Równowaga, droga środka to najlepszy przepis na szczęście. Kiedy takie własne optimum znasz i osiągasz, jest i energia, nie ma zbyt wiele nudy, ale też nie będziesz zbyt przestymulowany, co jest często związane z nadmiernym stresem.
Praktyka uważnej obecności "Tu i teraz", jest ściśle związana ze zdolnością do skupienia, koncentracji. Bez skupienia zapomnij o uważnym życiu, natomiast skupienia nie tak łatwo się nauczyć i jest związany z tzw. treningiem umysłu, treningiem uspokojenia umysłu, treningiem koncentracji jako takiej. Taką koncentrację, skupienie buduje się długo i pielęgnuje przez całe życie. Pomaga czy wręcz umożliwia to pozostawanie w równowadze i szybkie odzyskiwanie jej, buduje trwały spokój wewnętrzny, który w sobie nosimy, a nie jest tylko na chwilę. W miarę upływu czasu coraz bardziej czujemy w sobie ten spokój, skupienie, równowagę. Z takiego stanu, wypływa inne myślenie, inne emocje i inne zachowanie. Wystarczy, że nauczysz się co nieco, zaangażujesz w praktykę a owoce przyjdą z czasem...
Praktyka uważności w życiu codziennym
artykuł: Cezary Skura


Jak się czujesz? Jak się ma Twoje ciało, co czujesz właśnie teraz, w tym momencie, co sobie myślisz? Masz jakieś oczekiwania co do tego tekstu, a może po prostu jesteś ciekawy?:).

Uważność lub uważna obecność To szczególny rodzaj uwagi - świadomej, nieosądzającej i skierowanej na bieżącą chwilę                                                                                J. Kabat-Zinn, 1990.          

Bycie obecnym właśnie tutaj, cel jest zarazem metodą

W praktyce uważności rozwijamy specyficzny rodzaj nieosądzającej uwagi, skierowanej na tu i teraz, na chwilę obecną. Jesteśmy uważni na wszystko co pojawia się zarówno w nas, jak i w otaczającym nas świecie. Jesteśmy świadomi dźwięków, zapachów, doznań cielesnych, świadomi siebie, swojego ciała, myśli, emocji. Możecie się zgodzić i powiedzieć ok, w porządku ale nie sposób być świadomymi wszystkiego! Zgadza się, po prostu zwracamy uwagę na to czego jesteśmy właśnie w tym momencie świadomi, bez narzucania sobie tego co powinniśmy i osądzania czegokolwiek, tworzenia standardów dla rzeczywistości która i tak jest taka jaka jest. Jesteśmy po prostu tu gdzie jesteśmy i rozpoznajemy jaką ta chwila ma jakość, jaka dynamikę, właściwości. Smakujemy wszystkiego co się pojawia bez manipulowania tym co się wydarza bez zmieniania tego czym zjawiska są. Można w tym miejscu zadać pytanie po co? Uważność prowadzi do świadomości, jest jak to powiedział Chogiam Trungpa ,, jest przednią strażą świadomości". Świadomość z kolei często przynosi zrozumienie, lub do niego przybliża. Jeśli coś rozumiemy to tym lepiej dla nas, bo dzięki temu często wiemy czym rzeczy są i jak postępować.
Świadomość tu i teraz, prowadzi nas do samoświadomości, wspaniałej właściwości ludzkiego umysłu polegającej na zdolności bycia świadomym samego siebie. Efektem tego rodzaju uwagi jest wzrastające zrozumienie samych siebie, świata który nas otacza. Rozluźniamy się, przestajemy często działać jakby na automatycznym pilocie, poziom stresu zmniejsza się, chociażby tylko z tego powodu że zaczynamy widzieć co z nami samymi się dzieje. Może zobaczymy że sami sobie budujemy mniej lub bardziej rozbudowany scenariusz który często pakuje nas w kłopoty, przynosi stres oraz negatywne emocje. Dochodzimy do samoświadomości, do świadomości mechanizmów w jakich działamy, mechanizmów w jaki działa natura, świat wokół, ludzie.
Świadomość, samoświadomość pozwala nam też bardziej docenić swoje życie, jego różnorodne przejawy, codzienność, pozornie nie warte uwagi szczegóły. Widzimy że codziennie rano parzona herbata smakuje jakoś inaczej, a może smakuje tak samo tylko teraz zauważamy bardziej ten smak, smakujemy, doświadczamy. W dodatku wyglądamy przez okno i patrzymy na drzewo za oknem zdając sobie sprawę jakie jest piękne, a my w codziennym pospiechu nie zwracaliśmy na nie uwagi, tak jak i na krążące nad nim ptaki i niebo w tle.
Z pewnością jedną z największych korzyści z praktyki uważności jest bycie w lepszym kontakcie z samym sobą, ze światem, w bezpośredniej relacji, tak bezpośredniej że bardziej nie można, połączeni. Buddyści mówią o stanie błogości wynikającym z połączenia, świadomości jedności. I rzeczywiście podczas praktyki uważności pojawia się więcej pozytywnych uczuć, radości, zadowolenia, satysfakcji. To że bardziej zauważamy różne rzeczy często doprowadza do docenia tego co mamy, czego doświadczamy ale poprzednim razem zbytnio się śpieszyliśmy żeby to zauważyć.
Praktyka uważności idzie w parze z praktyką łagodności w stosunku do samego siebie, do innych. Zauważamy co się pojawia bez osadzania tego, krytykowania, oceniania jakie to jest. Takie działanie jest już z natury łagodne. Łagodność, bycie dobrym dla samych siebie i innych, prowadzi nas do respektowania granic, własnych ograniczeń, ograniczeń swojego ciała, bez zbytniej inwazyjności, przekraczania barier, które prowadzą do bólu i negatywnych emocji. Badamy jakie są nasze granice, do którego momentu nasza ciało czuje się dobrze, kiedy zaczynają powstawać negatywne emocje. Może przekraczamy własne naturalne możliwości?
Zobacz przyjrzyj się, bądź uważny. Czego teraz doświadczasz jak czytasz ten tekst? Co czujesz? Jak czuje się Twoje ciało, zwróć uwagę na to co słyszysz, co widzisz. Jak tego doświadczasz? Jaki jest twój oddech? Bądź ciekawy wszystkiego, jak dziecko.
© Cezary Skura


Czego uczymy się dzięki praktyce uważności?


- procesu aktywnego skupiania uwagi

- doświadczania poczucia własnej skuteczności

- postawy aktywnej w przeciwieństwie do pasywnej

- konstruktywnego radzenia sobie z problemami

- wyrabiania w sobie nieosądzającej i akceptującej postawy

- żywego kontaktu z doświadczaniem rzeczywistości w teraz

- uważnego radzenia sobie z trudnymi emocjami, bólem fizycznym i emocjonalnym - przeciwdziałania rozproszeniu umysłu

- wzmacniania siły koncentracji

- dostępu do postawy cechującej się bezstronnością, spokojem i wewnętrzną stabilnością Jakie cechy wyrabia się przez uważność?

- tolerancja emocjonalna - spostrzegawczość

- samorefleksja (uzmysławianie sobie tego, co robimy)

- współczucie

- zdolność do wyciszania zamętu w umyśle

- jasność umysłu - pewność siebie i odwaga

- świeżość i elastyczność

- wolność od osądzania siebie

- ufność

- postawa akceptacji i nieosądzania



Jakie są ogólne zasady działania uważności?

Polepszenie umiejętności uświadamiania sobie procesów automatycznych, dziejących się poza naszym wpływem, na przykład niektórych emocji lub wzorców zachowania zniesienie automatycznych sposobów reagowania na rzecz bardziej świadomych zachowań, odczuwania i wzorców myślenia. Można odczuć jakiś impuls i umieć powstrzymać przymus działania pod jego wpływem.

Na podstawie tekstu Petry Meibert - psycholożki i naturoterapeutki, wicedyrektorki IMA (The Institute for Mindfulness-Based Approaches)

Doceń życie dzięki uważności


"Kiedy jesteśmy uważni, głęboko w kontakcie z chwilą obecną, nasze zrozumienie tego, co się dzieje, pogłębia się, a zaczynamy być wypełnieni akceptacją, radością, pokojem i miłością ...Wokół nas życie pęka od cudów - szklanka wody , promyk słońca, liść, gąsienica, kwiat, śmiech, krople deszczu. Jeśli żyjesz w świadomości, wszędzie łatwo jest zobaczyć cuda. Każda istota ludzka jest mnogością cudów. Oczy, które widzą tysiące kolorów, kształtów i form; uszy, które słyszą latające pszczoły lub grzmot; mózg, który rozważa pyłek równie łatwo, jak cały kosmos; serce, które bije w rytm bicia serca wszystkich istot. Kiedy jesteśmy zmęczeni i zniechęceni codziennymi zmaganiami, możemy nie zauważyć tych cudów, ale oni zawsze tam są".

Thich Nhat Hanh

Wspaniałe wystąpienie o docenianiu chwili obecnej, jako sposobności, okazji, potencjału, o wdzięczności, o praktycznej metodzie.



Jeszcze inaczej o praktyce uważności Mindfulness.
artykuł

W praktyce uważności Mindfulness rozwijamy specyficzny rodzaj uwagi, świadomej, skierowanej na tu i teraz, na chwilę obecną.
Ten rodzaj bycia charakteryzuje się nieocenianiem oraz otwartością na wszelkie treści, emocje i doświadczenia, które nam się przydarzają. To gotowość do nieidentyfikowania się z nimi, gotowość do pozwolenia na przemijanie własnych emocji, stanów psychicznych i innych wrażeń. Rozwijamy w sobie perspektywę „meta obserwatora”, co jest perspektywą samoświadomości, unikalnej dla człowieka umiejętności, której nie posiadają np. zwierzęta. Praktyka Mindfulness to gotowość i zobowiązanie do samoakceptacji i samoświadomości. Obecna jest tu postawa łagodności, życzliwości i współczucia, która jest metodą obchodzenia się z samym sobą, z własnym doświadczeniem, własnymi przeżyciami, oraz z innymi ludźmi. Zachowujemy przytomność na siebie, na własne doświadczenie, na chwilę obecną. Uważność praktykowana na różne sposoby i różnych sferach naszego życia, prowadzi nas do świadomości. Bycie obecnym właśnie tutaj, to podstawowa praktyka. Bycie świadomym jasno jak się rzeczy mają, bez widzenia wszystkiego wyłącznie przez własne poglądy, nastawienie, obiektywnie, daje nam pełny i wyraźny obraz rzeczywistości.
W treningu uważności, ważnym elementem są formalne ćwiczenia medytacyjne, praktyki rozwijające koncentrację, skupienie, spokój wewnętrzny. Tego typu praktyki prowadzą do zbudowania trwałego wewnętrznego spokoju, skupienia, stabilności i równowagi wewnętrznej. W rezultacie nie tak łatwo jest zburzyć nasz wewnętrzny spokój i równowagę, przez pojawiające się trudne uczucia, stres, sytuacje. Trenujemy umiejętność, świadomego kierowania uwagi, skupianie, rozszerzanie, obejmowanie uwagą (np. własnego ciała), zmienianie perspektywy postrzegania, oraz uświadamianie sobie co w wyniku tego w nas się dzieje, jak zmienia się nasze doświadczenie. Rozwijamy uważność poprzez ciało, pracujemy z oddechem, w uważny i świadomy sposób ze stresem, emocjami, w relacjach, na co dzień. Rozwijamy umiejętność doświadczania siebie i życia, w bardziej zrelaksowany sposób, odnajdując swój własny rytm, swoje własne tempo rozwoju, własne potrzeby. W mądry i współczujący sposób, świadomie, coraz bardziej świadomie......
Tego rodzaju trening jest podstawą która wspiera nas we wszystkich sferach życia, niezależnie od tego czy jesteśmy gospodynią domową czy specjalistą który pracuje z ludźmi.
Po pierwsze dlatego że większa świadomość tego co się dzieje, jest potrzebna wszędzie, widzimy więcej i rozumiemy bardziej, rozwija się nasza mądrość. Bycie w kontakcie z tym co się dzieje, świadomość tego co robimy, jak myślimy i przeżywamy, prowadzi do poczucia większej satysfakcji i doceniania życia, życie zaczyna bardziej smakować, doceniamy je bardziej. Doświadczamy poczucia własnej skuteczności i sprawczości.
Po drugie rozwijamy współczucie, które współdziała z mądrością. Współczucie jest naturalną ludzką cechą, zamieszkującą nasze serce, ale często nie mamy do niego dostępu, zajmując się ciągle problemami, walcząc ze zmieniającymi się sytuacjami, myśląc zbyt dużo i często o rzeczach które nie mają dużego znaczenia. Praktyka Mindfulness uczy jak odsłonić zaciemnienia aby współczucie mogło w nas kwitnąć i jak pomagać temu aby współczucie mogło się rozwinąć. Jeśli mamy współczucie, w naturalny sposób będziemy dbali o siebie, wspierali siebie, zamiast krytykować i wymagać od siebie zbyt wiele. Nasze emocje i przeżycia otaczamy troską i szacunkiem, zamiast tłumić, odpychać nieprzyjemne lub próbować za wszelką cenę przedłużyć przyjemność.
Po trzecie wzrasta w nas spokój, skupienie, wewnętrzna stabilność, co przydaje się wszędzie, od pracy w biurze do sportów ekstremalnych, oraz z oczywistych względów w kontaktach z ludźmi. Wewnętrznie spokojni, skupieni i świadomi, stajemy się bardziej efektywni w sytuacjach życiowych, gdzie tempo wydarzeń staje się czasem zawrotne. Oczywiste jest że większość z nas, ceni sobie aspekt spokoju w życiu.
Po czwarte rozwija się nasza akceptacja i wspomniane współczucie, umiejętność szanowania własnych granic, rozwijamy serdeczne podejście do innych ludzi, oraz cierpliwość. Współczucie umożliwia nam bycie bardziej dla siebie dobrymi, oraz spontanicznie niesie ciepłą energię która pomaga nie tylko nam. Zaczynamy siebie i innych bardziej szanować, nasze przeżycia traktujemy z szacunkiem.
Po piąte w wyniku praktyki stajemy się bardziej otwarci, nasze utrwalone poglądy i schematy nie ograniczają nas. Jesteśmy w stanie docenić inne aspekty sytuacji, otwieramy się również na siebie samych, w wyniku czego nasz rozwój przebiega bardziej naturalnie. W trudnych sytuacjach rozpoznajemy więcej możliwości, sposobów odniesienia się do tych sytuacji, widzimy więcej opcji radzenia z tymi sytuacjami. Wyzwalamy się spod władzy automatycznych reakcji, które często nie przyczyniają się do naszego dobrostanu.
Po szóste rozwijamy umiejętność bardziej zrelaksowanego życia, nawet w sytuacjach stresujących i problemowych. Doświadczenie rozluźnienia i zrelaksowania pojawia się także w wyniku praktyk formalnych i staje się wsparciem dla praktyki nieformalnej.
Oczywiście punkty te, nie wyczerpują wszystkich aspektów praktyki Mindfulness, ale w tym momencie pozwólcie, że na tym zakończymy to punktowanie, oraz przejdziemy do krótkiego podsumowania ;). 

Praktyka Mindfulness jest odkrywaniem swojego naturalnego potencjału, z poszanowaniem własnych potrzeb, rytmu, bez nacisku, tarcia i konfliktu. To stwarzanie warunków dla zaistnienia naturalnej zdolności do samoregulacji, charakterystycznej dla wszystkich żywych organizmów. Taka samoregulacja odbywa się na wszystkich poziomach, fizycznym, emocjonalnym, umysłowych, duchowym. Jeśli stworzymy warunki aby taka samoregulacja zaistniała, równowaga wewnętrzna, psychofizyczna, wewnętrzny dobrostan powstają w nas spontanicznie. Także sami wspieramy rozwój tych naturalnych jakości, mamy więcej twórczych pomysłów jak zadbać o własne szczęście. Tradycje duchowe, wyraźnie mówią o tym że taka wewnętrzna równowaga, dobrostan, spokój, mądrość, czy współczucie, są w nas głęboko, wystarczy tylko zaprzestać prób osiągania szczęścia tylko poprzez zaspokajanie pragnień, ciągłe myślenie i zmienianie samych siebie. Okazuje się że jesteśmy całkiem w porządku, już tacy jacy jesteśmy. Przy czym należy nadmienić, że taka uniwersalna perspektywa, praktykowanie niedziałania, nieoceniania i bycie w samoświadomości, nie wyklucza zmiany, zajmowania się swoimi sprawami, zaspokajania własnych pragnień, myślenia i innych rzeczy jakie robiliśmy do tej pory. Zyskujemy po prostu inną perspektywę, która zawiera w sobie wszystko pozostałe, odkrywamy źródło które nas karmi, przy czym dostajemy do reki proste techniki i narzędzia, które możemy stosować na co dzień. Na samym początku uczymy się jak zaakceptować samych siebie i świat wokół, taki jaki jest, zanim zaczniemy coś zmieniać, pracować ze sobą i z sytuacją. Zmieniamy coś albo nie, na podstawie jasnego i precyzyjnego widzenia sytuacji, zobaczenia jakimi rzeczy są, a dalej rozwijamy naszą praktykę, aby piękno i różnorodność mogły rozkwitać, poprzez zastosowanie zręcznych środków.
Tekst: Cezary Skura

Rozmowa warta przeczytania

"Generalne mamy kłopot z wypoczynkiem"


Jeśli raz wypadnie się z właściwego fizjologicznie rytmu mobilizacji i wypoczynku, to organizm może się rozregulować i wkrótce zaczniemy mieć pierwsze, niebezpieczne objawy stanu wypalenia - mówi Wojciech Eichelberger, psycholog, w rozmowie z Dorotą Kowalską.


Jak pan planuje swój wypoczynek? To dłuższy proces czy spontaniczne decyzje?
Staram się wypoczywać codziennie, jak wszyscy chyba. Tylko może lepiej mi to wychodzi, bo sporo trenowałem w tej sprawie. Uczyłem się wypoczywać.

Jak uczy się wypoczynku?

 
Metody są różne, ale najogólniej rzecz biorąc chodzi o to, żeby wypracować to, co pomaga wejść w stan wypoczynku, czyli regeneracji: dobrą świadomość ciała i umiejętność wyciszania umysłu.


I to wystarczy?


No tak, tylko nie jest tak prosto się tego nauczyć. Ale można, jeśli się systematycznie trenuje.


Mam takie wrażenie, że Polacy nie potrafią wypoczywać.


Nie tylko Polacy. Generalnie mamy kłopot z wypoczywaniem w naszym kręgu kulturowym, bo: mamy przestymulowane, nadaktywne mózgi, żyjemy w ciągłym pośpiechu, a w dodatku środowisko nie dość, że coraz gorzej nas wspiera, to na domiar złego zaczyna nam szkodzić. W rezultacie dla bardzo wielu ludzi przełączenie się w stan regeneracji stanowi olbrzymie wyzwanie.


Z drugiej strony Polacy są narodem, który najwięcej pracuje w Europie, w każdym razie są w czołówce najbardziej zapracowanych.


Tak też słyszałem i to oczywiście nie pomaga w tej sprawie. Jeśli bowiem raz wypadnie się z właściwego fizjologicznie rytmu mobilizacji i wypoczynku, to organizm może się rozregulować i wkrótce zaczniemy mieć pierwsze, niebezpieczne objawy stanu wypalenia. To są głównie objawy związane z zaburzeniem snu, związane ze snem. Pierwszym takim objawem są kłopoty z zasypianiem, budzenie się w nocy z byle powodu, budzenie się między godz. 3.00 a godz. 5.00 nad ranem, czy budzenie się rano z poczuciem zmęczenia - to są poważne symptomy wyczerpania energetycznego, wypalenia. I tu się zaczyna taka kula śniegowa, takie negatywne sprzężenie zwrotne, bo im większe mamy kłopoty z regeneracją, tym gorzej pracujemy, popełniamy różne błędy, przyrasta ilość sytuacji powodujących stres, w związku z tym gorzej śpimy itd., itd.


I to jest taka samonakręcająca się spirala.


Tak, to jest samonakręcająca się spirala, którą trzeba koniecznie przerwać, bo stan wypalenia energetycznego czy wypalenia energii życiowej jest stanem niebezpiecznym, z którego bardzo długo i z dużymi kosztami się wychodzi.


Co jeszcze, oprócz kłopotów ze snem, jest sygnałem, że jesteśmy przemęczeni, że zbliżamy się do wypalenia?


Silne bóle mięśniowe, bóle stawów, które nie zostały spowodowane żadnym proporcjonalnym wysiłkiem fizycznym - to sygnał, że nasz układ mięśniowy pozostaje w trwałym napięciu. Objawy zapaści energetycznej, szczególnie po przyjściu po pracy do domu, wieczorem, kiedy wydaje nam się, że nie ma w nas ani grama energii. To zmęczenie implozyjne, czyli zmęczenie, które powstaje na skutek powstrzymywania energicznej akcji, która jest składową reakcji walka/ucieczka uruchamiającej się w stresie. Z tego samego powodu mamy podwyższony poziom cukru we krwi, który nie został zasymilowany przez mięśnie - a więc zapadamy w rodzaj łagodnej śpiączki hiperglikemicznej. Nie wolno ulegać temu fałszywemu poczuciu wycieńczenia. Więc zamiast umierać na kanapie, trzeba się zmusić do intensywnego ruchu: pójść na długi spacer z psem, na rower, pobiegać, potańczyć przed lustrem albo przejść się kilka razy po schodach. Cztery piętra w górę, a potem w dół. Kilka razy - aż poczujemy, że najpierw wraca nam energia, a potem tzw. zdrowe zmęczenie. Obowiązuje zasada, że zanim nie spalisz ruchem nadmiaru cukru i nie wypłuczesz się z adrenaliny, to nie masz szans na efektywną regenerację, czyli wypoczynek.


Jak powinniśmy zaplanować sobie wypoczynek wakacyjny? Czy powinniśmy przygotować go wcześniej, czy to kwestia osobnicza i powinniśmy czasami pójść na żywioł?


W dzisiejszych trudnych czasach wypoczynek wakacyjny musi trwać dłużej, jeśli ma być skuteczny. Nieustanną mobilizację do walki/ucieczki i przestymulo-wany mózg jest trudno wyłączyć. Potrzebujemy więcej czasu. Dlatego przydałoby się brać minimum trzy tygodnie urlopu w jednym kawałku, a jeśli ktoś ma objawy pracoholizmu, to cztery. Bo taki ktoś musi przejść proces analogiczny do wychodzenia z nałogu: pierwszy tydzień to detoks, drugi tydzień, to odwyk, trzeci tydzień, to prawdziwy wypoczynek, a w czwartym tygodniu już niestety zbyt często myślimy o powrocie do pracy.


Jak zwalczyć w sobie takie ciągłe, także podczas urlopu, myślenie o pracy? Bo to problem, mam wrażenie, coraz większej liczby Polaków.


Trzeba się czymś intensywnie zająć, fundować sobie duże dawki spokojnego stałego ruchu: np. wycieczki piesze albo spacery, albo dłuższe
wycieczki rowerowe. Kiedy jesteśmy w ruchu, trudniej jest nam myśleć o pracy. Ale nie wolno przesadzać z intensywnym ruchem typu wyścigi, turnieje, zwłaszcza jeśli mało ruszaliśmy się przez cały rok.


Czyli niekoniecznie leżenie plackiem na plaży?


Jak najmniej leżenia. Regeneracja zaburza się przez to, że mamy za mało ruchu - coraz więcej stresu, a coraz mniej ruchu. A organizm jest tak wyregulowany, że jeśli odbiera sygnał stresowy, to następuje wielka mobilizacja energii. Jak już mówiliśmy, w naturalnym cyklu reakcji stresowej energia powinna zostać rozładowana w dynamicznej, szybkiej akcji. Na ogół tego nie robimy, bo w sytuacjach biurowych czy innych nie możemy sobie pozwolić, i nie chcemy sobie pozwolić, na takie zachowanie, na taką eksplozję, więc je powstrzymujemy. Stąd implozyjne zmęczenie po dniu biurowej pracy. Niedoszła eksplozja zamienia się w implozję. Więc generalnie: jeśli mamy siedzącą stresującą pracę, to w trosce o zdrowie trzeba się jak najwięcej ruszać. Są minimalne dawki ruchu określone przez fizjologów, które każdy w ciągu doby powinien sobie zaaplikować: to jest 10 tysięcy kroków w różnych sprawach, niekoniecznie w jednym kawałku, a wieczorem, mniej więcej między godz. 18.00 a godz. 20.00, przynajmniej 20 minut ruchu na tyle intensywnego, żeby podnieść sobie tętno spoczynkowe do podwójnej wartości, czyli 120, najwyżej 140 uderzeń serca na minutę. Pobudzić serce i krążenie krwi, zabełtać płyny ustrojowe i spocić się. Wie pani, po co człowiek ma brwi?


Nie mam pojęcia.


Po to, żeby mu pot oczu nie zalewał. Więc jak użyjemy właściwej funkcji brwi, wtedy dopiero zdrowy dobowy cykl mobilizacji i regeneracji ma szansę się zrealizować, mamy szanse na szybkie zaśniecie i na nocną superregenerację. A dobra regeneracja decyduje o zdrowiu.


Dużo mówi się o tym, że ważne, aby gdzieś wyjeżdżając, umieć się cieszyć chwilą, docenić piękno przyrody, towarzystwo znajomych, żeby wykorzystywać dosłownie każdy moment.


Tak, to trzeba potrafić, aby uratować zdrowie i jakość życia. Ale łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Trzeba znać metody wyciszania umysłu, ćwiczyć to, co się ostatnio nazywa mindfulness i slow, zwolnić, celebrować życie, wszystko, co robimy w ciągu dnia, a najbardziej posiłki, kontakt z innymi ludźmi i kontakt z przyrodą. Uczyć się koncentracji na tym, czego tu i teraz doświadczamy. To na początku może być trudne. Ludzi rozbieganych, rozpędzonych może to irytować i niepokoić. Bo gdy zwalniamy, to jak to się mówi, dusza nas dogania. A jak nas dusza dogodni, to ma dla nas często trudne do przyjęcia przekazy. Na przykład, że zapomnieliśmy o ważnych sprawach, o naszych wartościach, że zaniedbaliśmy aspekty naszego życie, nasze cele i aspiracje - i bez sensu gonimy w kółko, jak chomik w kołowrotku. Aby pomóc ludziom, którzy nie mają czasu lub możliwości uczestniczenia w specjalnych warsztatach mindfulness czy slow, opublikowałem warsztaty mindfulness on-line, do których można zdobyć dostęp na stronie mojego instytutu www.ipsi.pl. Polecam przed urlopem.

Jesteśmy chyba masochistami, prawda? Katujemy się bezlitośnie.


Masochista ma lepiej, bo czerpie radość z cierpienia. Wielu z nas zajeżdża się pracą, bo w istocie siebie nie lubimy i uprawiamy nieświadomą autoagresję.


Z tego, co pan mówi, wynika, że jednak taki dłuższy urlop lepiej jest zaplanować, spisać, co byśmy chcieli zobaczyć, jak spędzać poszczególne dni?
Są dwa sposoby spędzania urlopów. Część ludzi idzie w takie intensywne wakacje: pięćdziesiąt pięć muzeów w ciągu dwóch tygodni, pięć stolic europejskich i kilka tysięcy przejechanych kilometrów. Niby ta intensywność odciąga ich umysł od myślenia o pracy, ale wyczerpuje organizm. Wracają z urlopu do pracy, po to, żeby wreszcie wypocząć, A druga forma jest znacznie skuteczniejsza, choć trudniejsza. Pojechać tam, gdzie jest nudno, gdzie nic się nie dzieje, gdzie nie ma tłumów, gdzie nie ma jazgotu kiepskiej muzyki i straganów - i tam otworzyć się na kontakt z przyrodą i ciszą.


To pewnie to, o czym pan mówił, ale znam osoby, które przyjeżdżają z urlopu i mówią, że czują się po nim zmęczone.


To te osoby, które stosują tę pierwszą metodę, czyli wakacje przeładowane stymulacją i pośpiechem.


Inne po dwóch dniach spędzonych w pracy twierdzą, że wydaje im się, jakby nie brały wolnego? Z czego to się bierze?


Bo albo zorganizowały sobie wakacje zbyt intensywne i albo były na wakacjach spokojnych, lecz nie potrafiły zapanować nad swoim umysłem. A jeśli nie potrafimy zapanować nad swoim umysłem, ciągle myślimy o pracy, to nasze ciało zachowuje się adekwatnie do tego, czyli zachowuje się tak, jakby też było w pracy. Nasze ciała nie żyją w rzeczywistości realnej, tylko w interpretacji tej rzeczywistości, czyli w rzeczywistości, którą tworzy nasz umysł. Jeśli myślimy ciągle o pracy, wspominamy trudne momenty, wyobrażamy je sobie, to ciało jest ciągle w stresie i wtedy nie może się regenerować.


To jak nad tym umysłem pracować?


Już mówiłem - ćwiczyć różne metody z cyklu: mindfulness, czyli trenować kontemplację, medytację, koncentrację.


Strasznie trudne, prawda?


Trudne tylko na początku, ale naprawdę zbawienne. Zresztą, prawdę mówiąc, nie mamy innego wyjścia, jeśli chcemy sensownie przeżyć życie.


Pan powiedział piękną rzecz: miesięczny urlop, tylko kto go nam da? Dzisiaj szefowie takich urlopów nie dają.


Jeśli nie dają, to trzeba brać to, co dają. I starać się to wykorzystać jak najlepiej.

A jak się regenerować w ciągu dnia, na co dzień? Już nie mówię o długich wakacjach, tylko o zwyczajnym dniu, bo tych mamy najwięcej.


To bardzo w tych czasach potrzebne. Bo się już skończył złoty wiek work-life balance. Właściwie nie wiadomo, kiedy się życie kończy, a kiedy praca się zaczyna i odwrotnie. W związku z tym musimy się uczyć szybkich, skutecznych metod regeneracji, które zajmują kilka minut. Musimy się nauczyć tego, co potrafią sportowcy szczególnie w sztukach walki. Walczą przez parę minut w ciągu rundy, a potem mają tylko minutę czasu na odpoczynek i regenerację. Taką minutę trzeba umieć w pełni wykorzystać. Ale żeby umieć taki krótki czas wykorzystać na regenerację, trzeba się znowu uczyć technik mindfulness i świadomości ciała.


Niektórzy twierdzą, że zbawienne może być 5-10 minut snu.


Power nap, tak to się nazywa po angielsku. To bardzo potrzebne. Trzeba tylko odwagi i okoliczności, by móc pójść za tą bardzo ważną potrzebą organizmu i odpaść na chwilę, to zbawienne. Tylko power nap nie powinien trwać dłużej niż 20 minut, bo wtedy robi nam straszne zamieszanie w fizjologii.


Dlaczego?


Tak jesteśmy skonstruowani. Jeśli przekroczymy 20 minut takiej drzemki, to budzimy się potem z takim poczuciem zamieszania kompletnego: nie wiemy, czy to wieczór, czy ranek, czy to dzisiaj, czy jutro, czy wczoraj. To nie jest dobry stan. Trzeba sobie wyznaczyć 20 minut snu, zbudzić się po nich i wtedy efekt będzie najlepszy.


Wszyscy mamy problem z odpoczynkiem, to jakiś znak naszych czasów?


To problem dotyczący całego naszego kręgu kulturowego, który rozlewa się po całym świecie. Ratunkiem jest ruch, mindfulness i slow.


Źródło:

https://polskatimes.pl/wojciech-eichelberger-generalne-mamy-klopot-z-wypoczynkiem/ar/13224780